Jako ilustrację opiszę bardzo ciekawą historię jednej z najlepszych fotografii ostatnich dwudziestu lat ubiegłego stulecia.
Wizerunek czternastoletniej dziewczynki o ogromnych zielonych oczach, w czerwonej chuście na zdjęciu Steve’a McCurry’ego, sfotografowanej w obozie uchodźców w Nasir Bagh (1984), w Pakistanie był niemym krzykiem o dostrzeżenie ofiar nieludzkiej wojny. Zdjęcie widziały miliony ludzi na całym świecie: na wystawach, okładkach miesięcznika i na pierwszych stronach albumu National Geographic.
Kiedy po 17 latach wojska amerykańskie wyruszyły do Afganistanu i reporterzy agencji prasowych z całego świata pojechali tam fotografować wojnę, Steve McCurry postanowił pojechać tam z innymi. Jednakże fotografowanie zniszczeń wojennych nie było jego jedynym celem – pragnął odnaleźć kobietę z fotografii. Pomimo tego, że w kraju tym przez te lata trwała straszna wojna i zginęło wielu ludzi, miał nadzieję, że ona żyje.
Udał się do Nasir Bagh w towarzystwie redaktora największej pakistańskiej gazety i dotarł do szkoły, w której fotografował w 1984 roku. Jedna z uczennic rozpoznała w niej swoją starszą koleżankę i podała miejsce zamieszkania jej rodziców. Kiedy dotarli do domu kobiety o imieniu Alam Bibi (Dziewczę Świata), musieli czekać całą noc, zanim jej mąż wrócił do domu i pozwolił im porozmawiać z żoną. Jednakże fotografika czekało rozczarowanie, analiza zdjęcia zrobionego przez niego, porównanego przez ekspertów z fotografią afgańskiej dziewczynki, wykazała, że nie jest to ta sama kobieta.
Fotografik wrócił do USA, a poszukiwania kontynuował redaktor – przyjaciel. Starszyzna plemienna w obozie pomogła mu odnaleźć kolejny trop. Ktoś rozpoznał na zdjęciu swoją znajomą zamieszkałą niedaleko Tora Bora. Po udaniu się na wskazane miejsce spotkali kobietę, matkę trojga dzieci i żonę pracującego w Peszawarze piekarza. Żeby osiągnąć stuprocentową pewność, wykonane zdjęcia były porównywane przez eksperta z FBI – Thomasa Musheno. Oparł się on głównie na analizie oczu, ponieważ znamiona na twarzy dziewczynki na zdjęciu z 1984 roku mogły być po prostu nietrwałym zabrudzeniem. Analiza tęczówek dala niemal stuprocentową pewność. To ta sama osoba. Pomimo upływu wielu lat i szalejącej wojny, w czasie której zginęło wiele osób, udało się jakby domknąć historię jednej fotografii.
Fotografie żyją swoim życiem. Na tej wystawie prezentowane są fotografie opowiadające swoje własne historie.
Leszek Jastrzębiowski